Coraz więcej osób, zanim spotka się albo porozmawia przez telefon z potencjalnymi
wykonawcami usługi budowlanej – remontu czy budowy, zagląda do Internetu.
Kto trafi do portalu www.grupapsb.com.pl, chcąc poznać wykonawców budowlanych
z Wadowic, znajdzie 27 firm. Usługi: „budowlane – kompleksowe, montaż
stolarki – okien i drzwi, układanie glazury i terakoty oraz wykończeniowe (sucha
zabudowa, malowanie, tapetowanie)” oferuje m.in. „Firma Remontowo-Budowlana
Sławomir Grzyb”.
Do promocji angażuję …klientów
Czy to, że firma jest na portalach informacyjnych
przekłada się na biznes?
Odpowiedź z pozoru wydaje się oczywista.
Jednak Sławomir Grzyb wyprowadza
mnie z błędu, jaki popełniłbym,
sądząc, że tak jest również w przypadku
jego firmy. – Usługi wykonawcze świadczę
osobiście i bardzo często zupełnie samodzielnie.
Czasem mam pomocnika,
niekiedy kilku, zdarza się, że nawet czterech.
Ale to rzadko. I takich małych firm
jak moja jest w Wadowicach i okolicy najwięcej.
Zleceniodawcy trafiają do mnie
nie dzięki portalom informacyjnym.
Promują mnie klienci. Dzięki opiniom
zadowolonych klientów mam następnych.
Mogę chyba powiedzieć, że dobrze wykonaną
robotą „angażuję” klienta w promowanie
moich usług… Nie w Internecie,
lecz po prostu podczas rozmowy jeden
mówi drugiemu o mnie. Dość często zdarza
się, że klient daje mi kolejne zlecenie.
Na przykład montowałem u kogoś okna
czy drzwi, a po jakimś czasie mam w tym samym domu wyremontować łazienkę
albo kuchnię.
Natomiast Internet jest dla mnie bardzo
ważny z innego powodu. Z Internetu
czerpię informacje o nowych wyrobach,
na temat stosowania produktów, których
wcześniej nie znałem, różne rzeczy
mnie ciekawią, odpowiedź na wiele pytań
znajduję właśnie w Internecie.
Inaczej niż w folderach
Eleganckie wnętrza, ze starannie ułożonymi
płytkami, parkietem, kamieniem
dekoracyjnym, wychuchanymi fugami,
dobraną ze smakiem kolorystyką ścian,
czy fakturą podłóg, zanim takimi zobaczą
je klienci–inwestorzy, odbiegają od
obrazków na stronach folderów i katalogów.
Zdjęcia z placu budowy, a jeszcze
bardziej remontu, w trakcie realizacji
prac, nie przypominają zdjęć finalnych,
gdy wszystko zapięto na przysłowiowy
ostatni guzik. Okładziny wewnętrzne,
zanim staną się trwałym elementem naszej
kuchni, łazienki, pokoju czy salonu –
upiększą pomieszczenia - nieraz ubrudzą
ręce fachowców.
Pan Sławek tłumaczy – kiedy przycinam
glazurę czy terakotę, wyrzynam w płytkach
otwory pod kontakty, zabezpieczam
taśmą styk ściany i podłogi, wyznaczam
z pomocą lasera i poziomicy linie montażu
kolejnych elementów, silikonuję
– zawsze jest to praca w warunkach
ograniczonych powierzchnią i tym co
w pomieszczeniu już się znajduje, także
niezbędnymi w danym momencie narzędziami
i urządzeniami. Trzeba znać
swoją robotę, wiedzieć o właściwościach
okładzin, materiałów do przygotowania
podłoża, kolejności wykonywania poszczególnych
czynności. Klient będzie zadowolony
tylko wtedy, gdy wszystko dobrze zrobię.
Co sprawia najwięcej trudności? –
Przygotowanie podłoża. Zawsze postępuję
zgodnie z instrukcją producenta
wylewki, gruntu, materiału izolującego,
zaprawy klejącej, fugi. Znajomość chemii
budowlanej to podstawa. Z czasem nabiera
się doświadczenia w jej stosowaniu.
Moja praktyka zawodowa…, ukończyłem
technikum budowlane w Wadowicach –
bardzo dobre technikum. Pracuję w budownictwie
20 lat. Zaczynałem u kogoś,
a w 2000 r. założyłem swoją firmę. Pracowników
na etat nie zatrudniam.
Ja podpowiadam i mnie podpowiadają
Jakich podpowiedzi oczekują klienci wykonawcy budowlanego? – Najczęściej proszą o radę przy wyborze samej okładziny – płytek, paneli podłogowych, kamienia dekoracyjnego. Pytają o ścieralność, różne parametry wyrobów. Oczywiście podpowiadam jak potrafię najlepiej. Wybór jest ogromny. I jakość generalnie coraz lepsza. Zdarzają się czasem nierówne płytki ceramiczne, nie trzymają parametrów, mają jakieś wypukłości, albo są wklęsłe, ale rzadko.
A chemia budowlana? – Tu najczęściej klient daje mi wolną rękę. Grunty, kleje, wylewki i takie akcesoria jak taśmy montażowe dobieram samodzielnie. Oczywiście, jeśli chodzi o fugi klient decyduje o kolorach.
A gdy to wykonawca czegoś nie wie, ma
jakieś wątpliwości, na przykład pojawia
się nowy wyrób… – Szukam. W Internecie.
Czytam ulotki techniczne producentów.
Nieraz mogę znaleźć ciekawy opis
czy rysunek albo zdjęcie w jakimś czasopiśmie
fachowym, choć nie mam dużo czasu
na takie lektury. Ale na przykład Głos
PSB dostaję w Mrówce w Wadowicach.
W Mrówce zawsze mogę też liczyć na fachowe
rady sprzedawców. Zaopatruję się
w niej od lat, jeszcze, gdy nazywała się
po prostu Gama i była składem budowlanym.
Już wtedy był to nietypowy skład,
funkcjonował jak dobrze zaopatrzony
sklep. Pracownicy potrafili dobrze doradzić,
zwracali uwagę, gdy jakiś wyrób był
w korzystniejszej cenie. Tak jest do dziś.
Nie muszę szukać towaru. Jakieś 80-90%
potrzebnych materiałów budowlanych
kupuję w Mrówce Gamy. Do Mrówki kieruję
też moich klientów, gdy decydują, że
chcą samodzielnie wybrać materiał. Czasem
Mrówka poleca moje usługi osobom,
które się w niej zaopatrują i potrzebują
wykonawcy do budowy czy remontu.
Kiedy za handel budowlanką biorą się kobiety …
Mrówka Wadowice zanim stała się właśnie Mrówką w 2013 r., a wcześniej Mini- -Mrówką w 2010 r., rzeczywiście była po prostu składem budowlanym Gama. Z tym, że nietypowym składem. Właścicielki firmy – Agnieszka Lach i Teresa Grochal, jak tylko założyły swój budowlany biznes w 2000 r., od razu zorganizowały wszystko „po kobiecemu”. Miało być i było czysto, towar poukładany, żadnej prowizorki czy typowego dla „klasycznych” składów budowlanych bałaganu. Słowem – w Gamie, pomimo że była hurtownią materiałów budowlanych, od początku przyjęto zasady obowiązujące w handlu detalicznym. To zaprocentowało, gdy po latach przeorientowano firmę w Mini-Mrówkę, a potem w Mrówkę. Zmieniono profil dopełniając ofertę handlową szeroką paletą wyrobów z zakresu wyposażenia wnętrz, artykułów dekoracyjnych, motoryzacyjnych, mebli łazienkowych, niezbędnych w otoczeniu domu i w ogrodzie – wszystkie wymienione grupy wyrobów oferowane są w setkach pozycji asortymentowych, niektóre zbliżają się do tysiąca. Zachowano jednak przy tym bogatą ofertę dla klientów zajmujących się wykonawstwem budowlanym. Takich jak m.in. firma pana Sławomira Grzyba.
Rynek lokalny, trendy globalne
Pan Sławek nie zakłada, że jego firma
będzie kiedyś duża, że zatrudni wielu
pracowników. Przez firmę przewinęło się
kilkanaście osób, ale nie etatowych. Połowa
z nich wyjechała za granicę, część
już wróciła. – Wystarczy, że dbam o swoją
pozycję w Wadowicach i okolicy. Niekiedy
trafiają się zlecenia na robotę w Krakowie
czy na Śląsku. W Bielsku Białej kładłem
w biurowcu 1500 m2 płytek. Czasem zdarzy się praca w jakiejś hali. Ale najczęściej
klientami są właściciele domków i mieszkań.
Większość – 70% prac to remonty,
30% roboty w nowych domach.
Klienci z Wadowic i okolicznych miejscowości
mają takie same wymagania
jak ci z Krakowa i innych wielkich miast.
W kolorystyce okładzin wewnętrznych
najmodniejsze są obecnie popiele. Młodzi
klienci często chcą mieć na ścianach beton
kompozytowy, materiał drogi, więc z reguły
nie w całych pomieszczeniach, tylko
fragmenty. Ale dominuje płytka gresowa,
najczęściej krajowej produkcji. Kamień dekoracyjny
i panele z dobrej imitacji drewna
też są w modzie. Jeśli ceny za moją usługę
w Wadowicach i w Krakowie są różne, to
tylko ze względu na koszt wydłużonego
transportu. Inna sprawa, że ceny materiałów
są w Krakowie nieraz dwa razy czy
o kilkadziesiąt procent wyższe niż w Wadowicach.
Mógłbym podać przykłady,
że taka sama płytka kosztuje w Krakowie
100 zł m2, a w Wadowicach 50 zł m2.
Jednoosobowa firma Sławomira Grzyba
w ciągu trwającego praktycznie cały rok
sezonu pracuje dla mniej więcej 10 klientów.
Przeciętnie około miesiąca, pół na
pół w domkach i mieszkaniach. Nieraz
prowadzi 2–3 roboty równolegle. Gdzieś
coś schnie, w innym domu można robić
wylewki.