Jak oceniają sytuację na rynku pracy właściciele firm budowlano-remontowych? Jak sobie radzą? Czy zatrudniają pracowników ze Wschodu? Te i inne pytania zadałem przedstawicielom branży wykonawczej, klientom Polskich Składów Budowlanych w różnych regionach kraju.
Tytuł, pod jakim ukazuje się zestaw 8 wypowiedzi, zapożyczyłem od pani Joanny Trzaski, właścicielki firmy Gotolet z Jasienicy k. Tłuszcza.
Joanna Trzaska podkreśla – nie mam
problemów z inwestorami, wielu zna mnie
i moją firmę dobrze. Szanujemy się. Inwestor
jest zawsze najważniejszy, bo to on
nam płaci. Ale zdarza się, że nie tyle, ile ja
muszę zapłacić pracownikom, których wymagania
rosną. Jak sobie radzę w tej sytuacji?
– Nie biorę więcej zadań, niż mogę wykonać.
Inwestorzy, z którymi już wcześniej
pracowałam, naciskają, żebym przyjęła robotę,
ale po starych cenach. I wtedy im mówię,
że szacunek do wykonawcy polega też
na tym, że trzeba mu odpowiednio płacić,
a przy odbiorze wykonanej roboty nie szukać
pretekstów do „urwania” jakiejś części
wynagrodzenia. Niektórzy próbują…
Ja nie straciłam ostatnio ludzi, zatrudniam
kilkunastu od lat. Ale z nowymi są
kłopoty. Nie chcą pracować oficjalnie. Kto
jest zarejestrowany, że ma etat, nie może
korzystać z różnych form pomocy państwa,
więc wielu wybiera pracę „na szaro”.
Niestety program 500+ zadziałał destrukcyjnie
na rynku pracy, zresztą nie tylko
w budownictwie. Sytuację firm świadczących
usługi rzemieślnicze w wykonawstwie
pogarszają też upadki małych banków
spółdzielczych, których ci rzemieślnicy byli
klientami. Obcokrajowców nie zatrudniam. Obserwowałam ich, jak pracowali
u jednego z moich podwykonawców. Mają
inną kulturę pracy.
Gotolet działa w obszarze przetargów
realizując roboty budowlano-remontowe
w obiektach administracji państwowej
(np. Ministerstwa Rolnictwa, Kancelarii
Senatu, CBA), służby zdrowia (np.
ZPZLO Warszawa-Wola, SPC Szpitala
Klinicznego przy ul. Banacha), oświaty,
administracji samorządowej. Firma jest
stałym klientem składu PSB Warszawa.
STAWIAJCIE NA SPRAWDZONE KONIE
Sebastian Grzegorek Budownictwo
Ogólne to firma pod nazwiskiem właściciela,
z siedzibą w miejscowości Mysłaków
k. Łowicza, obecna przede wszystkim
na rynku Warszawy i zatrudniająca
45 osób plus, gdy potrzeba, do 25 w kilku
zaprzyjaźnionych grupach. Ważną specjalizacją
firmy jest docieplanie stropów
w garażach i elewacji wewnętrznych.
W tym zakresie występuje jako główny
podwykonawca wobec generalnych wykonawców,
którymi są największe w Polsce
firmy budowlane, prowadzące w Warszawie
roboty na zlecenie czołowych
deweloperów. Pan Sebastian ocenia, że –
największy problem to brak ludzi do pracy.
Młodzi wyjeżdżają za granicę. Szkoły
zawodowe może i są, ale chyba nikt ich
nie kończy. Znam duże place budowy, na
których trzech pracowników na czterech to obcokrajowcy. W Warszawie coraz częściej
również właściciele firm wykonawczych
to Ukraińcy czy Białorusini. Jeśli chodzi
o stany surowe w większości przypadków
na placach budowy słychać obcy język. Ale
to się zmienia. Obcokrajowcy przeważają
już nie tylko przy pracach z żelbetem,
murarskich, na elewacjach czy polegających
na sprzątaniu. Pojawiają się także
w robotach elektrycznych i przy innych
instalacjach. Ostatnio zdarza się, że podwykonawcami
u obcokrajowców są firmy
polskie. Ja zatrudniałem Ukraińców, ale
teraz nie. Przychodził chętny do pracy, pytałem
co umie, odpowiadał, że wszystko.
Okazywało się szybko, że nie umiał nic.
Ale kilku się przyuczyło w prostych robotach.
Były jednak na ogół jakieś kłopoty
formalne. Nie mam czasu na biurokrację
i zatrudniam tylko Polaków.
Inny problem – rynek się rozwinął, popyt
na usługi jest, zaczyna brakować różnych
materiałów. Chciałbym, żeby za mną, stałym,
sprawdzonym klientem, zawsze stał
hurtownik, gwarantując, że otrzymam
materiał jako pierwszy, że nie wyprzedzi
mnie w kolejce ktoś, kto dopiero co podjął
w Polsce działalność, bo ma kasę – pytanie
skąd? – i gotów jest szybciej płacić za dostawę.
Moja współpraca z Kenpolem, dodam
od razu, że to świetnie zaopatrzona
hurtownia, jest wręcz modelowa. Kenpol
nigdy mnie nie zawiódł w sytuacji, kiedy
musiałem natychmiast decydować się na
przyjęcie zlecenia, a nie byłem pewny czy
dostanę materiał. Kenpol zawsze dla mnie
materiał znalazł. Mówię innym hurtownikom,
że też powinni stawiać na sprawdzone
konie, takie jak moja firma.
Firma Sebastiana Grzegorka realizuje
w oddziale warszawskim firmy Kenpol
zakupy materiałów budowlanych rocznie
za 3–4 mln zł.
DO GRUDZIĄDZA Z UKRAINY NIE PRZYJADĄ
Jerzy Janicki, udziałowiec Grupy PSB
z Grudziądza, prowadzi jako współzałożyciel
od 1986 r. firmę Ekobud, działającą
w handlu hurtowym materiałami budowlanymi,
produkcji styropianu i wykonawstwie
budowlanym. Mówi otwarcie – jeśli chodzi o zatrudnienie osiągnęliśmy
w naszej firmie dno. W ciągu 3 ostatnich
lat spadło dwukrotnie, z przyspieszeniem
w latach 2016–2017. Mieliśmy 115 osób,
mamy 57. A mógłbym przyjąć od razu
40. Ale skąd brać? W naszej okolicy płace
nie są wysokie, ludzie wolą pracować na
czarno i korzystać z udogodnień programu
500+, niż pracować na etatach. Próbowałem
ściągnąć pracowników z Ukrainy.
Dałem ogłoszenia na 33 ukraińskich portalach.
Efekt? Jeden przepracował miesiąc,
drugi dwa miesiące i powiedzieli do widzenia.
Pojechali dalej, na Zachód. Rozliczając
się z agencją, pośredniczącą w znalezieniu
gotowych do pracy Ukraińców zapłaciłem po 18 zł za godzinę ich pracy,
a ona dała tym pracownikom po 13 zł…
Do Grudziądza nikt z Ukrainy nie chce
przyjechać…
Co robię w tej sytuacji? – Wybieram zlecenia
najbardziej rentowne, żeby móc
sprostać rosnącym wymaganiom pracowniczym.
Ekobud dysponuje własnymi technologiami
mającymi zastosowanie w budownictwie
pasywnym, dzięki którym
może być ono nie droższe w realizacji, niż
ocieplone konwencjonalnie. Na pytanie
czy z tego tytułu firma otrzymuje jakieś
wsparcie ze strony Państwa, Jerzy Janicki
odpowiedział, że nie.
ZLECEŃ TYLE, ŻE Z DROBNYCH REZYGNUJEMY
Kamil Szkubiel jest kierownikiem firmy Renago ze Świebodzina zatrudniającej
10–20 osób. Nie widzi wpływu programu
500+ na sytuację na lokalnym rynku
pracy. Ocenia natomiast, że od 2016 r.
zdecydowanie wzrósł popyt na usługi remontowo-
budowlane. Mamy tyle zleceń, że
większości odmawiamy, a z drobnych robót
w ogóle rezygnujemy. Już teraz zapewniliśmy
sobie pracę na wiele miesięcy naprzód.
Ale obawiamy się problemów z podwykonawcami,
czy dotrzymają umów. Rosną
koszty, rosną płace. W tej sytuacji sam pojechałem na Ukrainę i przywiozłem do Polski
jednego pracownika. Pomógł mi ściągnąć
drugiego. Co sądzę o pracownikach ze
Wschodu? W prostych robotach większość
pracuje na równi z Polakami. Odwrotnie
jest z fachowcami. Nieliczni mogą podołać
naszym wymaganiom. Pracownik, którego
przywiozłem, w styczniu 2018 r. sprowadzi
do Świebodzina rodzinę. Załatwiamy
im mieszkanie. Szukamy też domu dla
większej liczby pracowników ze Wschodu,
którzy chcieliby w Polsce zamieszkać. Czy
nie obawiam się, że szybko pojadą dalej na
Zachód? – Nie. Ukraińcy wiedzą, że „papierologia”
jest w Niemczech dużo gorsza
niż w Polsce.
Renago jest od lat klientem firmy Omega,
należącej do udziałowca PSB ze Świebodzina.
Kamil Szkubiel szuka rezerw
w Renago m.in. podnosząc kwalifikacje.
Niedawno sam uzyskał dyplom inżyniera.
KANDYDACI DO ZARZADZANIA SĄ, FACHOWCÓW DO BUDOWANIA NE MA
Jarosław Wójcik, właściciel Firmy Budowlano-
Consultingowej Ika, Czechowice-
Dziedzice, ocenia, że sytuacja jest dla
wykonawców budowlanych korzystna.
– Mamy popyt. Ale przy tym gwałtowny
wzrost stawek za robociznę. Kto podpisał
kontrakt na starych stawkach, może mieć
kłopoty. Ika, realizując 70% zadań jako
generalny wykonawca, a 30% w podwykonawstwie,
obecnie podpiera się właśnie
podwykonawstwem, w którym można
dyktować ceny. Jest duży problem z zatrudnianiem
nowych fachowców. Zatrudniamy
60 osób, a moglibyśmy przyjąć jeszcze 30.
Przez miesiąc wisiało na portalu pracuj.pl
ogłoszenie Ika, że mamy pracę m.in. dla
cieśli, zbrojarzy, monterów suchej zabudowy.
Zgłosił się jeden – i pracuje u nas.
Równolegle ogłosiliśmy, że szukamy dyrektora
zarządzającego – akurat nasz długoletni
dyrektor przechodził na emeryturę.
Codziennie mieliśmy po kilkadziesiąt CV,
mogliśmy spokojnie wybrać najbardziej
kompetentną osobę.
Czy próbowałem posiłkować się obywatelami
Ukrainy? Mieliśmy 4 brygady stamtąd.
Został jeden pracownik. Działaliśmy
poprzez agencję zatrudnienia. Mam wrażenie,
że u nich rynek pracy też zaczyna
być mocno wyeksploatowany. I pojawiła
się konkurencja z Zachodu, która może
Ukraińcom, zwłaszcza fachowcom, lepiej
płacić, niż my. Zastanawiam się natomiast
nad wysłaniem kogoś do Indii. Hindusi
zbudowali Dubaj. Może znajdą się chętni
do pracy w Polsce…
Firma Budowlano-Consultingowa Ika
od 1994 roku działa na rynku usług projektowych,
budowlanych i doradczych.
W swoim portfolio ma realizacje prestiżowych
i użytecznych obiektów w najwyższym
standardzie w wielu miastach
Polski, ostatnio m.in. salony samochodowe
Bentleya i Lamborghini oraz Dom
Volvo w Warszawie, prace w lotniskowych
terminalach, centrach handlowych,
obiektach kultury. Firma jest obecna
także na rynkach zagranicznych, m.in.
w Bordeaux.
Ika jest klientem firmy Marka, należącej
do udziałowca Grupy PSB z Bochni.
MLODZI DO BUDOWANIA SIĘ NIE GARNĄ
Artur Rogalski, właściciel Zakładu
Ogólnobudowlanego ARogalski z Bolesławca,
określa swoją firmę jako lokalną.
Zatrudnia 22 osoby. Działa na Dolnym
Śląsku podejmując się najczęściej realizacji
w trybie zamówień publicznych
dla instytucji samorządowych. Przyjmuje
też zlecenia od biznesu, m.in. firm
z kapitałem zagranicznym obecnych
w specjalnych strefach ekonomicznych.
Przyznaje – mógłbym mieć więcej zleceń,
ale nie biorę, bo bym nie dotrzymał terminów.
Niestety, brakuje nowych ludzi chętnych
do pracy w budownictwie. W ciągu
ostatnich 5–6 lat miałem 10 uczniów na
praktykach, został i pracuje tylko jeden.
Jeszcze 2–3 lata temu dołączali do naszej
ekipy 40-latkowie. W 2017 r. przybył
zaledwie jeden. Czasem pojawia się ktoś
chętny do pracy po powrocie z zagranicy,
w wieku przedemerytalnym. Ukraińcy?...
Z zatrudnieniem ich wiążą się kłopoty.
Trzeba załatwiać zezwolenia. Pomagać
w znalezieniu zakwaterowania.
Podsumowując – mamy w budownictwie
rynek pracownika. Charakterystyczne na
przykład jest to, że ludzie korzystają dziś
z urlopów o wiele chętniej niż kiedyś.
Na przyszłość budownictwa w Polsce patrzę
z optymizmem. Ludzie „na dole” mają więcej pieniędzy. To i do naszej branży
więcej trafi.
Zakład Ogólnobudowlany ARogalski
jest klientem firmy Jawa – udziałowca
Grupy PSB z Bolesławca.
DZIŚ KONKURENCJI W PRZETARGACH NIE MA
Hemal Zakład Remontowo Budowlany
Henryk Barzowski to firma pod nazwiskiem
właściciela, z siedzibą w Wejherowie.
Hemal w ostatnich latach zwiększa
zatrudnienie. Rok temu pracowało w firmie
11 osób, dziś 18. Pan Henryk prowadzi
firmę od 33 lat i jest dumny z tego, że
nigdy żaden pracownik sam się z Hemal
nie zwolnił – u mnie jest rodzinna atmosfera.
Połowa zatrudnionych to uczniowie
szkół zawodowych, którzy byli u nas na
praktykach. Dziś niektórzy mają po 50
lat. Obecnie chciałbym mieć jeszcze przynajmniej
10 takich pracowników. Niestety,
sytuację bardzo zepsuła likwidacja szkół
przyzakładowych i powołanie gimnazjów.
Spotyka się młodych ludzi chętnych do
pracy, ale nie potrafią nawet miotły w ręku
trzymać. Brygadziści są wściekli, muszą
tracić czas na pilnowanie prawidłowego
wykonania najprostszych czynności.
Odpowiednia proporcja liczbowa pomiędzy
fachowcami, a pracownikami pomocniczymi
musi być zachowana, a często nie
jest.
Ja fachowcom płacę uczciwie. W ciągu 2
lat stawka w Hemal wzrosła o 70%. Nie
ma tematu 500+. Ten program nie wpływa
na sytuację na rynku pracy. Ukraińców nie
zatrudniam, ale wiem, że wielu innych wykonawców
tak, u niektórych nawet połowę załogi stanowią pracownicy ze Wschodu.
Popyt na usługi budowlano-montażowe
jest tak duży, że mogę wybierać tylko najciekawsze
załogi stanowią pracownicy ze Wschodu.
Popyt na usługi budowlano-montażowe
jest tak duży, że mogę wybierać tylko najciekawsze zlecenia, na ogół od inwestorów,
których poznałem wcześniej. Pracuję tylko
dla budżetówki, to pewny klient. Szkoły,
urzędy, wojsko, służba zdrowia. Jeśli buduję
mieszkania to dla wojska i leśnictwa.
Jako podwykonawca nie występuję. Trzy
lata temu w jednym przetargu potrafiło
konkurować nawet 15 wykonawców. Dziś
są takie przetargi, w których nikt nie startuje.
Konkurencji nie ma. Zdarza się, że
biorę zlecenie z przetargu, a potem żałuję,
że nie dałem wyższej ceny. Mam miękkie
serce…
Hemal zaopatruje się najczęściej w firmie
Almares, należącej do udziałowca
Grupy PSB z Wejherowa. Według portalu
eGospodarka.pl w latach 2007–2017
Hemal wygrał 95 przetargów w trybie
zamówień publicznych, uzyskując z tego
tytułu przychody ponad 12 mln zł.
BOOM W BUDOWNICTWIE TO TYLKO WRAŻENIE
Przedsiębiorstwo Usługowe Forma
Piotr Ciuraszkiewicz to firma pod nazwiskiem
właściciela, z siedzibą w Zamościu,
zatrudniająca w wykonawstwie
budowlanym i w produkcji pomocniczej
około 65 osób. Pan Ciuraszkiewicz ocenia,
że sytuacja na rynku pracy zaczęła
pogarszać się późną jesienią 2016 r. Wcześniej
zawsze pod koniec sezonu budowlanego
ludzie w naszej okolicy szukali pracy,
żeby przezimować na etacie. Pojawiały
się też CV inżynierów, gotowych zatrudnić
się w wykonawstwie. Od roku nie ma
chętnych. Przewiduję, że sytuacja będzie
się pogarszać. Front robót jest, nie ma
mocy wykonawczych. Żeby nie tracić zleceń
zatrudniliśmy w ostatnich miesiącach
10 osób w wieku 50+. Nie mają szans na
pracę za granicą, czy dobrze płatną w głębi
Polski – z racji wieku i przepracowania nie
są odpowiednio mobilni. U nas natomiast,
w określonej sytuacji, są potrzebni. Ale jest
problem, średnio 20% przyjętych, jest na
zwolnieniach lekarskich – tak na zmianę.
Największa bolączka to brak młodych fachowców.
Za mało uczy się zawodu. Spośród
tych nielicznych połowa wyjeżdża za
granicę, albo do dużych miast. Mniej jest
w ogóle chętnych do nauki w szkołach budowlanych,
takich szkół też ubywa. Uczymy
natomiast na koszt państwa bezzawodowców.
Tak trzeba postrzegać, niestety,
młodzież po liceach.
Znam sytuację w Szwecji. Od 2 lat stale
średnio 10 osób z mojej firmy pracuje
w tym kraju. Szwedzi też chcą zatrudniać polskich fachowców. Ale skoro mnie na
budowach w Polsce brakuje wysokokwalifikowanych
specjalistów, to nie mogę większej
liczby wysłać zagranicę… Tu jest nasza
baza, nasze środowisko. W Zamościu
i w okolicy Forma wybudowała ponad sto
domów jednorodzinnych oraz wiele innych
obiektów: hoteli, pensjonatów, przychodni,
zakładów produkcyjnych, obiektów handlowych,
stacji paliw. Dziś części zleceń nie
przyjmuję. Mam za szczupłą kadrę, a na
podwykonawców nie można liczyć.
Jak widzę przyszłość budowlanego biznesu?
Powoli zmienia się świadomość inwestorów,
zaczynają orientować się, że muszą
więcej płacić, jeśli chcą mieć wykonaną
robotę. Inna sprawa – jest boom budowlany,
czy go nie ma? Moim zdaniem jest
wrażenie boomu, a w rzeczywistości budownictwo
utrzymuje stały poziom. Co to
za boom, gdy popyt nie może być zaspokojony
z powodu małej podaży usług wykonawczych?
Tymczasem zapotrzebowanie
na pracę w naszej branży rośnie, ostatnio
wzmożone kolejnym napływem środków
z Unii Europejskiej.
Czy Forma zatrudnia pracowników ze
Wschodu? Nie. Na Ścianie Wschodniej
liczba Ukraińców w budownictwie jest dosłownie
śladowa. Jadą w głąb kraju, gdzie
mogą więcej zarobić.
Forma jest stałym klientem firmy
Metbud, należącej do udziałowców
Grupy PSB z Zamościa.
* * *
ZAMIAST PODSUMOWANIA
Praca w budownictwie czeka na wykonawców.
Pracowników brak. Wobec skali
problemu, który dostrzegają wszyscy nasi
rozmówcy, trzeba pytać: czy poradzi sobie
z nim samodzielnie budowlany rynek,
czy należy oczekiwać działań (jakich?) ze
strony państwa? Popyt na usługi budowlane
może cieszyć, ale nie w sytuacji, gdy
z powodu za małej liczby pracowników
firmy wykonawcze muszą odmawiać potencjalnym
inwestorom realizacji coraz
większej liczby zleceń.
notował Mirosław Ziach