„Instal-Hand Piotr Socha”, firma z Gniezna, działa w branży, której udział w obszarze indywidualnego budownictwa mieszkaniowego wzrósł po roku 2000 do teraz co najmniej o połowę, a w segmencie biurowców i wielu dużych budynków produkcyjnych oraz szczególnego przeznaczenia nawet 2–3-krotnie. Co robi Instal-Hand? Buduje i modernizuje małe i średnie kotłownie, instalacje gazowe, wodociągowe, klimatyzacyjno-wentylacyjne, pompy ciepła, zgrzewa rury – także o dużych przekrojach. Przyjmuje zlecenia od małych, prywatnych inwestorów i od czołowych w skali kraju, znanych też w całej Europie, wielkich firm budowlanych, wobec których występuje jako podwykonawca.
SREBRNY JUBILEUSZ I ... ROZLANE MLEKO
Wydawałoby się, że może być tylko lepiej.
W 26 rok działalności Instal-Hand wchodził
z podpisanymi kontraktami, jako
podwykonawca, o wartości niemal miliona
złotych. Ale Piotr Socha szybko zaczął
żałować, że je podpisał. – Odwrócony od
1 stycznia 2017 r. VAT załamał płynność
finansową firmy. Za wykonaną usługę
wraz z materiałem otrzymaliśmy od zleceniodawcy
kwotę mniejszą od tej, którą
musiałem zapłacić w hurtowni za sam materiał
brutto. Wynika to stąd, że udział robocizny w ogólnym koszcie całej usługi jest
niski. Żeby wypłacić na czas pensje pracownikom
i regulować w terminie obciążenia
finansowe (podatki, ZUS itd., itp.),
musieliśmy sprzedać kilka niezbędnych
w pracy pojazdów. Ze stratą. Zwrócono
nam VAT, ale po wielu tygodniach i kilku
kontrolach.
Mleko się rozlało. Rozpamiętywanie straty
nic nie da. W podobnej sytuacji znalazło
się tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy
podwykonawców budowlanych. – Wniosek
na przyszłość – trzeba będzie podnieść
ceny usług.
NOWOCZESNOŚĆ KOSZTUJE
Piotr Socha ocenia, że – wartość instalacji
w domu jednorodzinnym stanowiła
pod koniec lat 90. około 10–12%, dziś to
15–20%, a w budynkach wysokich nawet
30–50%. W wielu nowoczesnych średnich
i dużych obiektach fundament, ściany,
dach – wraz z izolacją i ociepleniem – oraz
posadzki, stolarka i wykończenia mniej
ważą w budżecie inwestora niż systemy
i urządzenia grzewcze, wentylacyjne, klimatyzacyjne,
wodne, oczyszczania powietrza,
zabezpieczenia przeciwpożarowego,
ochrony, monitoringu. W przypadku niektórych
wysokich obiektów budynek to
tak naprawdę obudowa instalacji, które
zawiera. Niestety, wielu projektantów takich
obiektów zapomina, że urządzenia
i rury wymagają odpowiednio dużych powierzchni
i kubatury. Potem instalatorzy
muszą wszystko z trudem „upychać”.
Kto budował domek w 2000 roku najczęściej
kupował prosty piec kondensacyjny,
instalacje kanalizacyjną, grzejnikową i wodną, z reguły z miedzi. Taki był standard.
Obecnie asortyment źródeł i odbiorników
ciepła, urządzeń wentylacji mechanicznej,
klimatyzacji, uzdatniania wody
oraz sterującej tym wszystkim elektroniki
jest niezwykle szeroki.
Instalowany przez Instal-Hand asortyment
liczy kilka tysięcy pozycji. Od drobnych
kształtek i zaworów, poprzez rury
i systemy rurowe, aż do skomplikowanych
urządzeń złożonych z wielu rozmaitych
detali. Cena kształtki to kilka złotych.
Koszt kotła gazowego (samo urządzenie)
– nawet ponad 20 tys. zł., pompy ciepła –
nawet przeszło 50 tys. zł., centrali wentylacyjnej
z odzyskiem ciepła – 5–10 tys. zł.,
klimatyzacji – od minimum 1,5 tys. zł do
kilkunastu tys. zł., uzdatniacza wody –
około 2 tys. zł.
Czym kierują się inwestorzy wznoszący
czy remontujący swoje domy rodzinne
decydując o kupnie określonego urządzenia?
Piotr Socha nie kryje, że niemal
każdy prosi go o radę. – Kiedy ktoś pyta,
jak ustrzec się przed wysokimi opłatami za
ogrzewanie, odpowiadam, że po pierwsze
trzeba dom dobrze ocieplić… Kolejnych
rad udzielam biorąc pod uwagę konkretne
uwarunkowania, założenia ogólne projektu
budynku, to mogą być różne aspekty.
Klienci dają mi dobre rekomendacje także
dlatego, że potrafię dobrać urządzenia tak,
żeby nie przeinwestowali, i żeby zakupione
przez nich systemy zwróciły się w kosztach
eksploatacji przed końcem życia technicznego
urządzeń. Dobieram też rury odpowiedniej
średnicy.
PRZEWAGI NAD SZARĄ STREFĄ
Pan Piotr przejął kierowanie firmą rodzinną
w 1999 r. od ojca, Jana Sochy,
który założył Instal-Hand 8 lat wcześniej.
Mgr inż. Piotr Socha ukończył na Politechnice
Poznańskiej studia inżynierskie
w dziedzinie technologii maszyn, a potem
magisterskie w zakresie zarządzania przedsiębiorstwem. Ocenę, że nowoczesność
kosztuje, dopełnia krótko historią
stosowanych materiałów. – Lata 90. to
rura miedziana, bardzo dobra alternatywa
dla stalowej czy z ocynkiem. Ale ceny
miedzi wzrosły, tak że stała się materiałem
niekonkurencyjnym. Pojawiły się instalacje
z tworzyw sztucznych, najpierw z polipropylenu.
Wreszcie zaczęto powszechnie stosować
pex – polietylenowe rury warstwowe
z wkładką aluminiową.
Zmiany materiałowe i nowe produkty
o wysokim poziomie skomplikowania
niosły ze sobą większą wydajność instalowanych
urządzeń. Równolegle, w związku
ze wzrostem kosztów pracy i pochodnych,
instalatorzy koncentrowali się na szukaniu
rozwiązań systemowych najszybszych
w montażu, a po drugie bezawaryjnych
w eksploatacji. – Naprawy gwarancyjne
spadają na mnie – podkreśla pan Piotr.
– Jest też kwestia ewentualnych szkód, do
jakich mogą prowadzić awarie. Pęka złączka,
warta klika złotych, i zalane może być
całe pomieszczenie, czy piętro. Szkody idą
w tysiące, niekiedy w dziesiątki tysięcy złotych.
Szczególne zadanie właściciela firmy
instalacyjnej polega na uświadomieniu
każdemu pracownikowi, że musi samodzielnie
dobrze wykonać każdą czynność.
Ale branie odpowiedzialności, także pogwarancyjnej,
serwisowej, stwarza też
przewagę nad szarą strefą i minifiremkami
oferującymi usługi instalacyjne na zasadzie
fuch, najczęściej bez jakiejkolwiek umowy.
Instal-Hand podejmuje się serwisu urządzeń
i systemów, które montuje. Dobra tendencja,
która również powinna ograniczyć
szarą strefę, to stałe podwyższanie wymogów
energetycznych, dzięki czemu poszerza
się rynek nowoczesnych instalacji grzewczych,
o wysokim poziomie skomplikowania
i konieczności dysponowania wiedzą
niezbędną do właściwego montażu. Na tym
rynku firmy-krzaki nie powinny zaistnieć.
KONTRAKTY I STAŁE OBCIĄŻENIA
Instal-Hand zatrudnia obecnie 10 osób.
Ma stałą siedzibę, obiekty gwarantujące
ekipie odpowiednie warunki socjalne i elegancko wyposażone pomieszczenie
do rozmów z klientami. Obok wznosi
przestronny budynek magazynowo-socjalno-
biurowy. Własną inwestycję można
by zrealizować szybciej, ale „konkurencją”
dla niej są coraz większe stałe koszty
firmy. – Nie chodzi tylko o płace, ZUS, podatki.
Bardzo drogie są szkolenia pracowników
i kursy oraz egzaminy, związane ze
zdobywaniem rozmaitych uprawnień. Wymagane
przez BHP, ale przede wszystkim
Urząd Dozoru Technicznego egzekwujący
udokumentowanie kwalifikacji niezbędnych
do obsługi podnośników nożycowych,
legalizacji urządzeń dźwigowych i związanych
z obrotem f-gazami. Moi pracownicy
muszą zdobywać uprawnienia energetyczne,
dozorowe i eksploatacyjne. Zatrudniam
3 spawaczy, wszyscy po odpowiednich kursach
i egzaminach. Często mam wrażenie,
że mamy do czynienia z biznesem szkoleniowym,
świetnie zarabiającym na kursach
i egzaminach.
...I sprzęt, narzędzia, różne urządzenia.
W 2000 roku wartość wyposażenia roboczego
całej firmy sięgała kilkanaście tysięcy
złotych. Dziś wyposażenie w przeliczeniu
na jednego pracownika warte jest kilkadziesiąt
tysięcy.
Ile kontraktów i jakich musi zawrzeć
w ciągu roku Instal-Hand, żeby się utrzymać
i zarobić? – To oczywiście zależy od
zleceń – odpowiada Piotr Socha. – Jesteśmy
aktywni w promieniu do 100 km. Dominują
w naszym przypadku klienci z dużymi
zleceniami, choć pracujemy też dla
inwestorów budujących rodzinne domy.
Bardzo cenię sobie rekomendacje firmy
Skanska, która poleca nas innym potencjalnym
inwestorom jako rzetelnego, solidnego
partnera, który wykonał na jej zlecenie
w Bazie Lotniczej Poznań-Krzesiny
m.in. centralną kotłownię olejową kaskadową
i wiele innych złożonych instalacji,
a na lotnisku w Powidzu m.in. instalację
ciepła technologicznego, sprężonego powietrza,
wod-kan i c.o. oraz sieci cieplnej.
Rekomendują nas również inwestorzy za
wykonanie instalacji w salonach sprzedaży
i w pawilonach handlowych.
Mirosław Ziach