Zakład Ogólnobudowlany Usługi & Handel Michał Koszka to licząca aktualnie 7 osób firma rodzinna z Buska-Zdroju, zatrudniająca obok pana Michała jego trzech synów oraz trzech stałych pracowników nie będących członkami rodziny. Najstarszy syn Krzysztof jest inżynierem, młodsi Kamil i Konrad technikami budownictwa. Z teorią wszyscy zetknęli się po raz pierwszy w szkołach zawodowych. Praktykę Michał Koszka zdobywał najpierw na placach budowy wielkiego przedsiębiorstwa państwowego, potem we własnej firmie. Krzysztof, Kamil i Konrad równolegle z nauką w zawodówce szkolili się jako uczniowie w zakładzie ojca.
Budują i chcą nadal budować w Polsce. Jak patrzą na przyszłość branży? Kamil stawia na drukowanie domów w 3D. Krzysztof zakłada, że inwestycje będą realizowały roboty. Konrad twierdzi, że śmiałe wizje to jedno, a na razie postęp techniczny trzeba wdrażać wprowadzając na budowę nowoczesne narzędzia i organizację pracy. Michał Koszka podziela pasje synów.
KIEROWNIK BUDOWY I TRZECH BUDRYSÓW
Michał Koszka posmakował budowania już w wieku 15 lat, mając lat 30 kierował na placu budowy szpitala im. Kopernika w Łodzi ekipą 120 robotników, w latach 80-tych był fotografem w Busku-Zdroju, wrócił do budowania w latach 90-tych, od zawsze pasjonował się kucharzeniem. Gdy się przedstawia mówi – jestem kierownikiem budowy, prowadzę zakład ogólnobudowlany.
Każdy z synów pana Michała też poznawał place budowy od 15 roku życia. Od ponad 10 lat pracują razem. Dopóki niedawno Krzysztof nie przeprowadził się do własnego domu, wszyscy też razem mieszkali. Każdy ma kwalifikacje do kierowania ekipą własnych pracowników i brygadami podwykonawców przy pracach budowlanych i remontowych.
Na plac budowy wpada Inspekcja Pracy. – Nazwisko – zwracają się do pierwszego spotkanego pracownika. – Koszka – pada odpowiedź. Inspektor żąda okazania dokumentu tożsamości i od razu zapisuje do zeszytu. – Nazwisko – pytają kolejnego murarza. – Koszka – odpowiada. Kiedy trzeci z pytanych też przedstawia się – Koszka, inspektorzy podejrzewają krętactwo. W dokumentach firmy, jakimi dysponują, również widnieje nazwisko właściciela – Koszka.
ŚCIANA NIE APTEKA…
– Murowanie na klej jest możliwe wtedy, gdy stosujemy pustaki szlifowane – zwraca uwagę Krzysztof Koszka. – Taki materiał trafia na budowy coraz częściej. Prawie każdy łączy pióro-wpust. Wcześniej dominowała pionowa fuga.
Obecnie docinamy materiał piłą szablastą. Nie kurzy tak, jak flex czy przecinarka. Jeden element tnący – brzeszczot wystarczy, żeby dociąć materiał na cały dom.
Kamil Koszka zauważa, że cięć byłoby mniej, gdyby projektanci brali pod uwagę wysokość obiektu. – Projektując ściany powinni tak wyliczać materiał, żeby wchodził na wysokość w pełnych sztukach. Dobry projektant w ogóle powinien przepracować jako wykonawca na budowach najlepiej 5 lat, żeby wiedzieć, z jakimi problemami styka się murarz, cieśla, zbrojarz, dekarz, instalator, kiedy musi korzystać z byle jak wykonanego projektu. Konrad Koszka podobnie jak starsi bracia śledzi nowinki techniczne, ale interesuje się też ekonomiką budowania. Ocenia, że – od pewnego czasu rośnie udział robót i materiałów ściennych w kosztach ogólnych budynków. Zapewne decydują o tym płace. Do 2016 r. był zastój. Wiosną 2017 r. murarz chciał 25 zł za 1 m2 ściany murowej na rękę, a w tym roku nie znajdzie się murarza nawet za 30 zł za taką robotę.
– Ceny w budownictwie będą rosły – włącza się do rozmowy Krzysztof. – Dziś absolutne minimum dniówki murarza to 200 zł na rękę, a niedługo będzie mógł żądać nawet 500 zł.
Pan Michał krótko wyjaśnia, jaka musi być ściana – trzeba ją zrobić z jak najmniejszą ilością fug i jak najdokładniej. A materiały?... Dziś mamy duży wybór naprawdę dobrych materiałów. Lejer, H+H, Wienerberger, Silka, Ytong, Solbet. Ich ceny są porównywalne. Klient ma wybór. Tym bardziej liczy się fachowe wykonanie. Zdarzają się ciekawe sytuacje, na przykład, gdy trzeba podnieść dach o całą kondygnację, wznosząc ścianę bez demontażu tego dachu… Ja i moi synowie takie wyzwania podejmujemy.
Firma specjalizuje się we wznoszeniu ścian i konstrukcji w obiektach mieszkalnych i niemieszkalnych. To znaczy buduje i remontuje domy rodzinne – w różnych powiatach województwa świętokrzyskiego ponad 50, równocześnie postawiła i wyremontowała niemal drugie tyle obiektów produkcyjnych, usługowych, magazynowych, dla służby zdrowia, oświaty, kultury, administracji państwowej i samorządowej. Tylko ciężka budowlanka, bez prac wyposażeniowych. (dobrą ilustracją są zdjęcia firmowej ekipy przy pracy). Fundamenty, ściany, stropy, a przy udziale podwykonawców dachy, rozmaite instalacje, w tym elektrykę.
Starzy murarze mówią – ściana nie apteka. I nie przesadzają z dokładnością. – Starych murarzy trudno nauczyć precyzji – twierdzi pan Michał. – Kiedyś nawet duże nierówności przykrywał tynk. Dziś dokładność mierzy się do milimetra. Na przykład na długości ściany 20 metrów odchyłka może wynieść najwyżej 3 milimetry. Tylko klej jako materiał wiążący. I oczywiście niwelator optyczny, bez tego nieznanego jeszcze niedawno na małych budowach urządzenia takiej dokładności się nie osiągnie.
BYLI UCZNIOWIE – NIE MA UCZNIÓW
Kamil wspomina – w klasie w technikum budowlanym w Busku było nas trzydziestu. A w zawodzie zostało może pięciu. Praca jest bardzo ciężka, ale daje satysfakcję. Gdzieś jadę i widzę – to stawiałem, i to stawiałem. Domy, magazyny. Różne budynki. W różnych miejscach. Co jest najciekawsze w budownictwie? – Wyzwania! Nie ma budowy bez problemów.
Krzysztof uważa, że załogę firmy trzeba dopełnić nowymi wysokokwalifikowanymi pracownikami. – Niestety, z 10 praktykantów nadaje się jeden. Tym bardziej stała ekipa firmy musi doskonalić swoje umiejętności. Uczestniczymy w szkoleniach prowadzonych przez producentów materiałów i sprzętu budowlanego. Gdy tylko jest taka potrzeba, albo gdy mamy po prostu trochę czasu „siedzimy w internecie”.
Pan Michał przypomina – w naszej firmie praktykę zawodową zdobywało w sumie około 30 młodych ludzi. Od kilku lat nie ma ani jednego.
Konrad jest optymistą. – Mamy robotę na cały rok. Doposażamy firmę w nowoczesny sprzęt. Odeszliśmy od gwoździ, stosujemy wkręty. Niwelatory laserowe i optyczne pozwalają dokładnie i szybko wszystko pomierzyć. Tnąc materiał piłą szablastą ograniczamy odpady – budynek 400 m2 ścian nośnych, a odpadów tyle co na małej palecie. I na każdej budowie mamy toy toy. Pan Michał pamięta, że kiedyś place budowy zimą zamierały. - Dziś prace trwają, i to nie tylko dzięki temu, że zmienił się klimat, jest cieplej. Na kontynuowanie robót pozwala chemia budowlana, doskonalszy sprzęt, nowoczesne materiały ścienne.
DLACZEGO WSPARCIE INWESTYCJI ŚRODKAMI UE JEST TAKIE WAŻNE
Co by się stało, gdyby Unia ograniczyła znacząco wsparcie inwestycji w Polsce? – Wtedy mamy kłopoty. A gdyby środki Unijne miały się skończyć… nasze budownictwo leży.
Synowie zgadzają się, że rozwój budownictwa w Polsce zależy od środków z UE, nie wierzą jednak, że może ich zupełnie zabraknąć. – Będzie mniej, to będzie się mniej budowało, ale nadal trzeba będzie utrzymać wysokie standardy. Od nowych technologii, wysokiej wydajności, precyzji odejść już się nie da.
Ogromną większość inwestycje ze środków publicznych realizuje się z udziałem funduszy Unii Europejskiej. Michał Koszka nie kryje, że składając oferty w takich zamówieniach czuje się pewniej, niż wtedy, gdy Unijnego wsparcia brak. – Inwestor, który ma przyznane takie środki, chcąc je otrzymać musi rozliczyć się ze wszystkich zobowiązań, także tych, jakie ma wobec wykonawców budowlanych realizujących dany obiekt. Mamy więc gwarancję zapłaty za wykonaną pracę.
Firma pana Michała Koszki około 80% swoich potrzeb w zakresie materiałów ściennych zaspokaja w firmie Borto z Buska-Zdroju. Zaopatruje się w niej od początku lat 90., także w chemię budowlaną i wiele innych wyrobów niezbędnych na placu budowy. Przedsiębiorstwo Produkcyjno Handlowo Usługowo Transportowe Borto należy do grona firm, które w 1998 r. tworzyły Grupę PSB. Obecnie zatrudnia 15 pracowników w swojej siedzibie w Busku-Zdroju i w oddziale w Koniecmostach. Borto specjalizuje się zwłaszcza w handlu materiałami ściennymi. Około 85% materiałów budowlanych, jakie oferuje Borto pochodzi z zakupów z udziałem centrali PSB w Wełeczu.